piątek, kwietnia 29, 2011

Garda - flauta i deszcz

Czy uwierzycie, że istnieje deszcz, który pada 1 min, ma krople wielkości oliwek (nawiązanie do kolacji) i gęste tak, że potrafi zmoczyć człowieka do gaci. Daje mu ostatnią szansę, bo więcej suchych rzeczy nie mam. Dziś padał taki deszcz wiele razy. Intensywnie i krótko. Są to wakacje gdzie jednego dnia ubieram zimową kurtkę i tego samego dnia paraduje w samych kąpielówkach. Po 4 godz flauty ruszył się wiatr z którym dopłynęliśmy do tytułowej Gardy. W mieście nie zaskoczyło mnie nic poza piękną promenadą i zgrają czarnoskórych handlarzy wszystkim. Kupiłem: zegarek, kurtkę adidasa, scyzoryk szwajcarski made in china, wielbłąda, wierzę Eiffela :) Zwiedziliśmy miasteczko i spłoszeni deszczem pijemy limoncino w salonach Aurory. Koniec i bomba, kto czytał ten ... Niech zajrzy jutro, bo wracamy na balety na miasto. Dzięki za prognozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz