sobota, marca 26, 2011

Dzięń 6. - syndrom dnia ostatniego

To była najzimniejsza noc. Rano wszystko oszronione. Pozostaliśmy na Camp Lijak. Niestety inne campy działają dopiero od kwietnia/maja. Tak czy siak z pewnością tam będziemy szukać noclegów podczas kolejnego pobytu w tych okolicach.

Ostatni dzień - nikomu się za bardzo nie chciało ;) Cel był jeden - polatać i bezpiecznie wylądować!

Po starcie totalne mleko w powietrzu. Słaba widoczność i dosyć silny wiatr z W. Mimo to dało się dziś wykręcić na ponad 1900mnpm. Bez większej napinki, każdy poleciał, to co mu się akurat udało. Bez zbędnych ceregieli spakowaliśmy bambetle i o 17.oo ruszyliśmy do PL.

Podsumowując - mega udany wyjazd. 6/6 dni lotnych. Dosyć wymagające, wczesnowiosenne warunki. Dużo nowych doświadczeń. Jednym słowem idealna rozgrzewka, przed rozpoczynającym się sezonem. Oby tak dalej...

Filmik już w produkcji :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz