sobota, marca 26, 2011

Dzień 5. - stary dobry Lijak

Pobudka o 6.oo rano - opuszczamy Bassano i ruszamy na Lijak.


Kolumną 3 samochodów docieramy na Camp Lijak około 10.oo. Szybka wymiana wrażeń z uczestnikami wyprawy Fly2Live; rozbijamy namioty i czym prędzej przystąpujemy do napełnienia żołądków przed kolejnym lataniem. W międzyczasie, kupując flykarty, dowiadujemy się, że na camp'ie nie ma ani wody ani toalet, gdyż nowy "kompleks" jest jeszcze w budowie a stara "buda" zniknęła... "Szok!" jakby to powiedział Karol. Aleksandrowi zapomniało się o tym wspomnieć, kiedy mówił, że przyjemność spania w namiocie kosztuje jedyne 10E. Na szczęście nie płatne z góry :) Póki co postanowiliśmy skupić się na lataniu, kwestie noclegu pozostawiając na wieczór.


Na startowisku sporo luda. Fly2Live już w powietrzu. Każdy bez problemu się utrzymuje, więc za chwilę odpalamy. W powietrzu mocna inwersja, widoczna już lekko ponad startem. Mimo tego kolejne grupki glaktów ruszają w stronę "Mordoru". Wiatr zapodaje z W, stąd za niejednym skalnym zębem daje się wyczuć zawietrzną, przez którą jeden z pilotów siada na drzewach. Po przeskoku na Kovk, decydujemy się z Karolem dogonić Kominiarza, w drodze na anteny. Przeskok udany. Z racji silnego wiatru, nikt nie decyduje się ma dolecenie do końca grani. Pod wiatr 3-8m/s bez speed'a. Powrotny przeskok na Kovk zaliczają tylko Karol oraz Seba i to oni mogą się poszczycić najdłuższymi przelotami tego dnia. Seba bije życiówkę. Karol ze szczęścia wypija za dużo piwa i śmiesznie się zachowuje ;P Maciek, tego dnia skutecznie przepędził demony wczorajszego incydentu.

Mimo średnich warunków, dzień bardzo udany. Lijak wydał!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz