wtorek, lipca 26, 2011

Alcudia

Dotarliśmy do Alcudi, miejsca gdzie chcemy spróbować polatać. Jednak na startowisko wybraliśmy się dopiero po 18:00. Jest to taki nasz Rudnik. Lecz dreptać trzeba z samego dołu.
Na szczyt dotarliśmy około 20:00 i kończyła się bryza. Rękawy wokół szczytu pokazywały sprzeczne kierunki. Ogólnie było za słabo.
Znależliśmy dwa starowiska. malutkie, bez możliwosci rozbiegu, bardzo skaliste.
Moje trzy nieudane próby skończyły się kilkoma siniakami. Jachu dał kilka ksieżycowych skoków po skałach i też dał susa w kolczaste kszaczory.
Po wszystkim Jachu podsumował:

"Dobrze, że tylko tak nas, debili pokarało"

Opanowalismy się i złożyliśmy glajty. Ale to nie koniec głupich pomyslów. Postanowiliśmy iść na skróty do portu. Nie wiel ile razy człowiek w zyciu musi popełnić ten błąd, by wiedzieć, że wcale nie jest szybciej na skróty.
Schodziliśmy żlebem bez żadnej ścieżki. Oczywiście zaczęło się robićcoraz bardziej stromo i ciemno. Kozice górskie przyglądały nam się dłuższą chwilę myśląc:

"No takich desperatów to dawno tu nie było..."

O latarkach, bez liny zeszliśmy do drogi, która była kilka metrów niżej. Pionową skałę Michał pokonał bez wiekszej trudności. Jednak z glajtami było ciężej.Przedzieraliśmy sięza tem po kszacorach dalej. :)

W końcu dotarliśmy do cywilizacji i wypiliśmy chlodne piwko.

Dziśjest strasznie gorąco, strasznie. Nic nie daje ciepła w morzu woda - nie da się ochłodzić. mimo to ubieramy się w koszulki by dalej sienie opalać jeszcze raz idziemy na startowisko. Nie ma kompletnie wiatru, ale liczymy na bryzę.

Wszystkiego Naj, dla Mojej Mamy w Dniu Imienin! @->--

1 komentarz:

  1. A propos chodzenia na skróty - Yachu już Wam opowiadał o wycieczce na Wielki Szyszak?

    OdpowiedzUsuń