środa, lutego 23, 2011

Brazylia raz jeszcze...

Jak donosi Karolina, część paralotniowa wyprawy do Brazylii powoli dobiega końca...

Jak na końcówkę przystało, światło dzienne ujrzała kolejna życiówka w rodzinie Pyragliding ;) Gratulacje dla Karoliny!


Panowie - czas się wziąć do roboty :)

piątek, lutego 18, 2011

Brazylia

12.02 mieliśmy briefing z miejscowym instruktorem - Fabio- który świetnie lata przelotowo. Jak to pierwszego dnia bywa zaliczyliśmy lot zapoznawczy naokoło góry, a szkoda bo cumulusy były przepiękne a podstawa około 2000 m.

Większość 13.02 była niestety pochmurna, więc wykonaliśmy lot w okolicach góry.

W końcu dnia 14.02 cała grupa zaliczyła pierwsze przeloty. Podstawa na ponad 2000m z przepięknymi Cu. Maro wykonał najdłuższy przelot ~90km. Mi też się udało, niestety tylko 15km. Wykręciłam chmurę nad górka, dałam belkę i leciałam przed siebie. Niestety padłam na 2. przeskoku, zasłoniła mnie chmura, przyszedł cień i już nie dałam rady się wygrzebać i musiałam lądować. Wybrałam ładne pole, choć w większości przypadków zazwyczaj jest ogrodzone. tam zazwyczaj krowy lub

inne zwierzęta. Na moim nie było żadnego J Po 10 min od lądowania kierowca był na miejscu i pomógł mi złożyć glajta. Potem wzdłuż głównej drogi jechaliśmy po innych ko

legów z naszej grupy. Trwało to długo - bo długo lecieli. Dopiero o 21 byliśmy w hotelu. A wieczorem po ciężkim dniu trzeba było zjeść smaczne brazylijskie jedzonko, napić się piwka i carpirinii.

Dnia 15.02 znów przepiekana pogoda. Podstawa na ok 2200 m, tylko tym razem wschodni wiatr. Większość szybko się wykręciła. Ja mocno się męczyłam, żeby zrobić sufit. Kiedy w końcu się udało, nie było już nikogo, więc poleciałam sama. Udało mi się zrobić 36km, mimo tego, że dużo za późno poleciałam na przelot. Tak czy siak jestem bardzo zadowolona (rekord życiowy!). Fajne noszenia ok. 2-3m/s. Mieliśmy lecieć wzdłuż drogi, ale wschodni wiatr mocno to utrudniał - przynajmniej mi. W końcu udało mi się dolecieć w okolice miasta. Wylądowałam niedaleko gospodarstwa. Modliłam się, żeby byli mieszkańcy. Szczęście mnie nie opuszczało – byli - oczywiście nikt tu w Brazylii nie mówi po angielsku, więc trzeba było się dogadać po portugalsku - udało się bez problemu. Gospodarz podwiózł mnie do miasta swoja ekstra bryka. Wysadził mnie koło lodziarni cały zadowolony, że mógł mi pomoc. Oczywiście nie chciał żadnych pieniędzy i jeszcze kupił mi lody w nagrodę za fajny lot J Potem siedziałam sobie w cieniu próbując rozmawiać z lokalesami którzy zeszli się tłumnie mnie zobaczyć. Po 45min przyjechali po mnie grupa i pojechaliśmy do hotelu. Dojechaliśmy znów strasznie późno. Tego dnia byliśmy zaproszeni na grilla do dziewczyny, Brazylijki która poznał jeden chłopak z naszej grupy. Znów były pyszne brazylijskie dania, mięso z grilla, i oczywiście carpirinia.

Dzień 16.02 był niestety dla mnie niepomyślny. Byłam już strasznie zmęczona tym szybkim tempem, przelotem z dnia poprzedniego i imprezowaniem. Nie dałam rady się wykręcić, więc wylądowałam i kierowca odwiózł mnie do hotelu, gdzie odpoczywałam. Ten dzień zaczął się nawet pochmurnie i zdziwiło nas, gdy koło południa zrobiły się piękne cumulusy. Chłopaki z grupy zrobili długie przeloty.

Dzień 17.02 - pojechaliśmy jak zawsze z rana - ok 11 J na górkę. Znów pochmurnie i niestety złapał nas deszcz. W końcu postanowiliśmy nie czekać i zjechać do hotelu. Dzięki czemu, w końcu znalazłam czas na napisanie relacji :)))))


czwartek, lutego 17, 2011

Relacja z Brazylii - wstęp

Karolina wreszcie znalazła wolną chwilę, żeby podzielić się relacją z Valadares. Dziś tylko wstęp. Więcej (wraz ze zdjęciami) już jutro :)

Valadares jest przepiękne. Widoki z góry niesamowite. Start na kierunki N, S, da się też wystartować na E kierunek. Generalnie na co dzień bardzo słabo wieje ok 1-1,5m/s. Góra robi wrażenie bo to jedyna górka tak wysoka w okolicy i ze strony miasta ma do połowy kamień, do którego przy dobrej pogodzie lepiej się nie zbliżać. W mieście jest lotnisko - za rzeką więc możemy latać niedaleko lotniska. Oficjalne lądowisko jest za rzeka - bardzo szeroka więc dobrze trzeba obliczyć dolot żeby dolecieć. Okolice głównej góry to raczej bardzo niskie górki. Oczywiście zaleca się i trzeba robić przeloty wzdłuż głównej drogi ze względu na odbiór z pola. My mamy wypożyczony samochód i wynajętego kierowce, który zawozi nas na górkę i każdego odbiera z przelotu. Kierowca doświadczony, wiec pod względem odbiorów idzie to bardzo sprawnie. Jest tu strasznie gorąco ok 35 stopni wiec latam w cienkich długich spodniach i bluzce z długim rękawem- nawet wysoko jest bardzo ciepło. Mieszkamy w hotelu, nawet całkiem fajnym, oczywiście z klimatyzacją - bez niej nie dałoby rady. Wybraliśmy ten hotel bo jest blisko - ok 5 min do oficjalnego lądowiska.

Brazylia - pierwsze loty za płoty...

Wygląda na to, że ekipa w Brazylii na dobre się rozkręca. Poszły już loty koło 100km. Nasza TEAM PILOT Karolina już poprawiła swoją życiówkę (36km) i na tym na pewno nie poprzestanie. Trzymamy kciuki i czekamy na relację!




poniedziałek, lutego 14, 2011

Karolina w Brazylii!

Nasza team'owa koleżanka Karolina od kilku dni przebywa w Brazylii. Mamy nadzieję, że ten paralotniowo-kitesurfungowy wyjazd zaowocuje dalekimi przelotami i niezapomnianymi wrażeniami :) Póki co Karolina i reszta ekipy ogarniają sprawy organizacyjne, ale lada dzień zacznie się porządne latanie i ujeżdżanie fali!

Relacja tylko na naszym blogu!


piątek, lutego 11, 2011

Nowa koszulka

Projekt w krzywych dostepny na życzenie :)




Nowy glajt w rodzinie Pyragliding :)



Oto i ona - Sigma 8 - moje pierwsze nowe skrzydło. Do wyjazdu na Lijak został miesiąc... ciężko będzie wytrzymać ;)