sobota, listopada 21, 2009

Nadzieja umiera ostatnia...



...czyli nadzieja matką głupich - piątek w Mieroszowie.



Co tu dużo pisać - tym razem miało być dobrze - wyszło jak zwykle. I choć siła wiatru idealna (4-5m/s), to kierunek już z d*py (czyt. E). Oczywiście wszędzie poza Mieroszowem wiało SW...



Żeby nie było - dało się polatać... Goray'owi - jako jeden z z dwóch (z bandy ok. 30 wygłodniałych desperatów), załapał się nad drzewa i pokręcił kilka metrów nad czubkami.





Jedyne co pozostało, to zabawa z nowym skrzydłem (tej nigdy za wiele) i rozkoszowanie sie wspaniałą piątkową pogodą w otoczeniu Gór Wałbrzyskich :)


xczappa

1 komentarz:

  1. Ostatnio intensywnie trenujesz parawaiting. Przyda się na wiosnę, kiedy inni będą ździerać szkliwo z zębów, ty usiądziesz i tonem starego wyjadacza powiesz "Mieroszów"

    OdpowiedzUsuń